„Nie ma problemu” | Dlaczego unikam tego sformułowania w pracy i relacjach biznesowych? | Praktyczny Biznes

Sformułowanie „nie ma problemu” jest w swojej prostocie i podprogowym przekazie zaskakująco ryzykowne. Dlaczego? Ponieważ to, co wydaje się neutralną odpowiedzią, może mieć dla nas negatywne konsekwencje.
Długo używałem tego zwrotu, nawet nie zdając sobie sprawy z jego częstotliwości. Dopiero po jednym ze szkoleń na temat „Psychologii sprzedaży: Sprzedaż koncepcyjna oraz sztuka asertywności w praktyce. Rozwiązywanie problemów” uświadomiono mi siłę tego typu sformułowań.
Wcześniej „nie ma problemu” towarzyszyło mi naturalnie w codziennych obowiązkach, zwłaszcza w kontaktach z przełożonymi. Odpowiedź na prośbę współpracownika czy szefa w ten sposób dawała mi iluzoryczne poczucie, że żadne zadanie nie stanowi przeszkody, niezależnie od tego, czy wymagało 10 minut, czy kilku godzin. Tworzyło to wewnętrzne przekonanie o byciu osobą, która poradzi sobie z każdym wyzwaniem – i to uczucie samo w sobie jest pozytywne. Problem tkwi jednak w sposobie przekazywania komunikatu o naszej gotowości. My możemy inaczej odbierać „nie ma problemu” niż osoba, która oczekuje od nas czegoś ekstra. Z czasem możemy popaść w spiralę niekończących się próśb, które – w naszym przekonaniu – „nie stanowią problemu”.
Kiedy ktoś punktuje Cię argumentem, że „przecież dla ciebie to nie problem”, to wyraźny sygnał, że masz problem. Gdy uświadomisz sobie, że jesteś w tej „klatce”, jedyną rozsądną drogą jest przyspieszony kurs asertywności i nauka korzystania ze słów kluczowych, które umocnią Twoją pozycję w związku z wykonywaniem dodatkowych zadań, zamiast czynić Cię osobą, dla której wykonanie wszystkiego to „nie problem”.
Nie ma nic złego w wykonywaniu dodatkowych zadań, ale trzeba to robić w sposób, który nie pozwoli na Twoje wykorzystanie. Wręcz przeciwnie, na wykonywaniu ekstra zadań można budować swoją pozycję, ponieważ to Ty wyświadczasz komuś przysługę. Można to później wykorzystać jako argument w negocjacjach z klientem, podczas rozmowy o podwyżce czy awansie.
Aby zrozumieć, dlaczego sformułowanie „nie ma problemu” i jemu pokrewne jest ryzykowne, należy przyjrzeć się definicjom zawartych w nim słów. Najbardziej oczywista i trafna, w rozpatrywanym kontekście, definicja ze Wikisłownika określa „nie ma problemu” jako zapewnienie drugiej strony, że jej prośba nie stwarza żadnego problemu i może być zrealizowana.
To jasne, proste i pozornie niegroźne sformułowanie może zmienić swoje oblicze, gdy przyjrzymy się definicji słowa „problem”. Według Wielkiego Słownika Języka Polskiego problem to między innymi „sytuacja taka, że coś nie przebiega tak, jak powinno lub tak, jakby ktoś chciał, i wymagane jest działanie mające spowodować zmianę tego stanu”. Słownik Języka Polskiego PWN definiuje problem jako „trudną sytuację, z której należy znaleźć jakieś wyjście” lub „poważną sprawę, która wymaga przemyślenia i rozstrzygnięcia”.
Niezależnie od wybranej definicji, każda z nich podkreśla wagę, jaka stoi za tym słowem. Problem to wyzwanie, przeciwność, która stoi nam na drodze do osiągnięcia rezultatu. Problemy mogą być małe i duże, ale ich cechą wspólną jest to, że nie mogą pozostać nierozwiązane. Prozaiczne problemy życia codziennego, które z perspektywy czasu wydają się nieistotne, nadal były lub są problemami, które musieliśmy pokonać, aby iść naprzód. Z uwagi na mnogość problemów, które codziennie rozwiązujemy, większość z nich pomijamy lub szybko wypieramy z pamięci. Natomiast te naprawdę ważne, wraz ze sposobem ich rozwiązania, zapamiętujemy – one nas kształtują. Dlatego nie pozwólmy, aby inni zapominali o naszych zasługach w rozwiązywaniu problemów, które dla nich podjęliśmy.
Warto zwrócić uwagę na pokrewne sformułowanie, synonim, który ma podobną siłę oddziaływania: „nie ma sprawy”. W potocznej definicji oznacza to, że coś nie jest trudne do zrobienia lub do zaakceptowania i zostanie wykonane albo zaaprobowane. W tym kontekście słowo „sprawa” jest definiowane jako „wszystko, co dotyczy kogoś lub czegoś, będącego przedmiotem zainteresowania lub troski”.
Oba te zdania – „nie ma problemu” i „nie ma sprawy” – umniejszają zadaniu, które wykonujemy, a tym samym, na własne życzenie, umniejszamy jego wagę. Trzeba odpowiednio rozkładać przekaz skierowany do odbiorcy, aby z kolei nie brzmiało to, jakbyśmy robili komuś „niesamowitą łaskę” przy każdej dodatkowej aktywności.
Przykładem komunikatu z wydźwiękiem „łaski” może być zdanie poprzedzone westchnieniem: „Ojej… znowu coś… no dobrze, zrobię to” i najlepiej zakończone wzruszeniem brwiami lub przewróceniem oczami. Taki przekaz jest niemiły i nieprofesjonalny w relacjach pracowniczych czy biznesowych. O wiele lepszym zachowaniem w takiej sytuacji byłoby postawienie na twarde „nie” i pokazanie się tym samym jako osoba asertywna, a nie jako ktoś, kto ponarzeka, ale i tak zrobi, o co go poproszono.
Skoro wiemy już, na co zwracać uwagę w formułowanych przez nas zdaniach i jakich zwrotów unikać, pojawia się pytanie: jakimi słowami lub zdaniami należałoby je zastąpić, aby móc na nich budować, aby wykonywane przez nas dodatkowe prace stały się podstawą do przyszłych rozmów (np. o awansie czy podwyżce)?
Tego typu zdań i słów może być wiele, a ich wybór zależy od kontekstu sytuacji oraz „wagi” dodatkowego zadania. Jeśli chcemy podjąć się wykonania dodatkowego zadania, najlepiej sformułować odpowiedź w oparciu o jeden z poniższych przykładów:
-
Dobrze, mogę to dla Ciebie zrobić.
-
Tak, mogę Ci z tym pomóc.
-
Tak, pomogę Ci.
-
Dobrze, wykonam to zadanie dla Ciebie.
-
Dobrze, wykonam to zadanie dla Ciebie, ale zajmie mi to X czasu.
-
Poświęcę swój czas na to i Ci pomogę.
-
Wygospodaruję dodatkowy czas i się tym zajmę.
-
Pozwól, że się zastanowię i dam Ci odpowiedź po zapoznaniu się z tematem.
-
Pomogę Ci rozwiązać Twój problem.
-
Rzeczywiście, jest to zadanie problematyczne; zajmę się jego rozwiązaniem.
Celem tego artykułu jest zwrócenie Państwa uwagi na siłę słów i zdań, które wypowiadamy, oraz na to, jak niezwykle ważną umiejętnością jest wykorzystywanie tych słów do osiągania wyznaczonych celów.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak często nieświadomie umniejszasz swoją pracę poprzez używanie utartych sformułowań?
O autorze: Dominik Kochan, absolwent AGH w Krakowie, na której ukończył 3 letnie studia z Organizacji i Zarządzania oraz studia magisterskie z Marketingu. Zawodowo od ponad 10 lat związany z branżą Zamówień Publicznych, od 6 z branżą nieruchomościową, a przez ostatnie 3 lata współpracujący z Generalnym Wykonawcą inwestycji budowlanych w zakresie zamówień publicznych, umów podwykonawczych i inwestycji deweloperskich. Z zamiłowania lubi pogłębiać i poszerzać wiedzę z zakresu zarządzania przedsiębiorstwami, kultury organizacyjnej i kształtowania marki własnej.


